Kliknij "Lubię to" ;)

piątek, 29 listopada 2013

Dywergencje pomiędzy ceną i wskaźnikiem - prawdy i mity

Im głębiej poznajemy analizę techniczną i jej obfitość, tym bardziej brakuje nam jednego konkretnego wskaźnika, który dawałby jasny odczyt perspektywy dalszego ruchu kursu. Tę lukę inwestorzy próbują wypełnić patrząc na dywergencje. Jest to dobry trop, do którego pokażemy jak się przygotować. 

Dywergencja (rozbieżność) to sytuacja gdy linia trendu wyznaczona na dwóch maksimach (lub minimach w trendzie spadkowym) wykresu ceny, ma inny kierunek niż linia wyznaczona na minimach (lub maksimach) wskaźnika.

Dywergencje to jedna z najbardziej tajemniczych, a zarazem najbardziej przyciągających metod odczytywania sygnałów płynących z wskaźników analizy technicznej. Przeprowadzona przez nas analiza statystyczna potwierdza, że skuteczność może wynosić od ponad 50 proc. do ponad 60 proc. Jest jednak kilka problemów, które wymagają rozwiązania, aby poprawnie stosować tę metodę w swoich inwestycjach. 

Kliknij, aby powiększyć
Pierwszym kłopotem, który napotykamy chcąc wykorzystywać dywergencje, jest ich odnalezienie na wykresie kursu akcji spółki. Wskazanie to, wynikające z różnego zachowania się kursu oraz wartości wskaźnika impetu nie jest tak jednoznaczne, jak oczywiste dla każdego inwestora przecięcie średnich wyliczonych z różnych okresów. Znalezienie dywergencji wymaga odpowiednich umiejętności i większego doświadczenia w analizie wykresów. Dlatego zamiast samemu łamać głowę, warto przynajmniej na początku posłużyć się jednym z dostępnych w internecie narzędzi, takich jak skaner techniczny serwisu ATTrader.pl. 

Druga niedogodność jest pochodną pierwszej. W wyniku trudności w zaprogramowaniu sygnałów, dotychczas niemożliwe było empiryczne potwierdzenie skuteczności metody. Ten problem też został przez nas rozwiązany. Statystyki pokazują czarno na białym ponad 50 proc.trafność sygnałów w wypadku pozycji długiej oraz ponad 60 proc. w wypadku krótkiej, a więc powinny zwrócić naszą uwagę. Jak jednak wiemy, to nie trafność pozwala przeżyć na giełdzie, a stosunek wartości zysku do straty, więc musimy poszukać dla dywergencji odpowiedniego zastosowania. 

W literaturze spotykamy się z klasyfikacją dywergencji ze względu na wielkość rozbieżności kursu oraz wartości oscylatora impetu. Nie uważam tego za właściwe. Istotą tej metody nie jest odpowiednia klasyfikacja, a częstość występowania błędnych sygnałów. Aby dalej dyskutować, musimy zrozumieć dlaczego tak się dzieje. 

Kurs akcji podczas wzrostów zachowuje się jak rzucona piłka, na którą działa cały czas siła ciążenia. Na Ziemi bez tej siły, piłka rzucona dzisiaj powróciła by do nas jutro po okrążeniu planety. Kurs akcji na giełdzie też mógłby rosnąć w sposób nieograniczony. Tak się nie dzieje, ponieważ kurs kształtują inwestorzy podejmujący decyzje inwestycyjne na bieżąco. Jak zapewne się domyślacie, przypominając sobie własne poczynania, gdy kurs akcji rośnie mamy zawsze większą ochotę aby je sprzedawać, a gdy spada to rośnie pragnienie do kupna. A więc to my stanowimy siłę ciążenia, która obciąża piłkę, jak i powstrzymujemy ją przed upadkiem, co "wygładza" zarówno wzrost jak i spadek kursu. 

Kliknij, aby powiększyć
Spójrzmy na długoterminowy wykres indeksu WIG20. Podczas trendu wzrostowego, po początkowych stromych wzrostach kurs coraz bardziej się wypłaszcza tworząc parabolę. Jednym z powodów powstawania dywergencji pomiędzy kursem a wskaźnikiem impetu jest właśnie ta coraz mniejsza ochota do kupowania i poprzez to coraz mniejszy impet ruchu, któremu towarzyszą często malejące obroty na walorze. Na nieszczęście inwestorów obserwujących te wskazania, dywergencje występują seriami i są dość częstym zjawiskiem. Bez prawej strony wykresu trudno jest stwierdzić, czy to już właśnie jest to ta ostatnia, kiedy kurs zacznie zdecydowanie spadać. 

Literatura także nam tu nie pomaga. CharlesLeBeau w "Komputerowej analizie rynków..." wspomina o tendencji do występowania dywergencji trójkami. Osobiście nie potrafię potwierdzić takiej prawidłowości, choć stosując taki filtr ilościowy teoretycznie powinniśmy uzyskać poprawę wyników testów sygnałów. W książkach przeczytamy także o uwzględnianiu sygnałów tylko w strefach wyprzedania i wykupienia. Tutaj także nie zauważyłem poprawy skuteczności wskazań, o czym przekonamy się za chwilę. Najbezpieczniejsze wydaje się ignorowanie tego typu dywergencji. Podczas długich ruchów kursu w jednym kierunku jest to całkowicie naturalne zachowanie oscylatorów impetu i nie powinno wzbudzać w nas większego zainteresowania. 

Takie właśnie stanowisko prezentuje Elder, który za prawdziwe dywergencje uważa tylko takie wskazania, gdy kolejne dwa dołki oscylatora [A i C] podczas spadków, przedzielone są jego wyjściem ponad linię zero[B]. Oczywiście możliwie jest to w wypadku oscylatorów, które posiadają linię równowagi, jak np. histogram MACD. Podejście Eldera ma swoje uwarunkowania w emocjach inwestorów. Wyjście wartości oscylatora ponad linię równowagi związane jest ze zdecydowaną odpowiedzią byków na spadek kursu, który utworzył pierwszy dołek na oscylatorze - co może świadczyć o ich pewności siebie oraz ukrytej sile. Mamy wiec poparcie sygnału wynikające z zachowania w realnym świecie, nie tak jak w wypadku punktu przecięcia średnich, którego miejsce jest przypadkowe. Dobrze widać to na wykresie Komputronika. 

Szukając przewag metody dywergencji oscylatorów oraz kursu nie sposób pominąć wpływu trendu kursu na wynik inwestycji. Naukowo udowodniono, że trend ma tendencję do kontynuacji wcześniejszego kierunku. Poszukując więc zwiększonych zysków, po wystąpieniu sygnału należy zawierać transakcje zgodnie z kierunkiem wcześniej obowiązującego trendu - uwzględniać pozytywne dywergencje tylko w trendzie wzrostowym, negatywne tylko w trendzie spadkowym. W tym wypadku stosując oscylatory wygładzone poprzez uśrednianie (tzw. wolne, na przykład RSI), niepowodzeniem zakończy się próba wykorzystania sygnałów tylko w standardowo wyznaczonej strefie wyprzedania lub wykupienia. W trendzie tego typu oscylatory bardzo rzadko przyjmują wartości skrajne. Rozwiązaniem jest przesunięcie tych stref, na przykład stosując RSI do wartości ok. 50 jako obszaru wykupienia w trendzie wzrostowym oraz wyprzedania w trendzie spadkowym. 

Inwestorom, którzy chcą zgłębiać temat dywergencji polecam zapoznanie się z bieżącymi analizami kursów spółek w serwisie attrader.pl oraz książką "Oscylatory" M. Etzkorn. Nagrodą może być dużo szybsze niż dotychczas podejmowanie decyzji, pod warunkiem że nauczymy się wykrywać i ignorować fałszywe wskazania. Na początku warto też, zanim zacznie się stosować narzędzia, przejść samemu ścieżkę teoretyczną. Zainteresowanych zapraszam do wspólnego omawiania dywergencji na naszym profilu: www.facebook.com/attraderpl


Dapi, ATTrader.pl 

0 komentarze:

Prześlij komentarz